Elżbieta Mazur - wywiad na 30 lat Promat

Rozmowa z Elżbietą Mazur

Global Product Managerem Segmentu Ducting

30 lat na straży bezpieczeństwa logo

W serii wywiadów z okazji 30-lecia Promat w Polsce rozmawiamy o:

Wyzwaniach jakie stały przed naszymi pracownikami na przestrzeni lat;
Zmianach jakich doczekał się rynek biernej ochrony przeciwpożarowej;
Innowacjach rynkowych jakie wdrożył Promat.

Adam Malenki: Dzień dobry, Elu. Na początek powiedz, proszę, coś o sobie. Kim jesteś z zawodu? Od kiedy pracujesz w Promacie, czym się zajmowałaś na początku swojej kariery w naszej firmie, a co robisz teraz?

Elżbieta Mazur: Bardzo dziękuję za zaproszenie do rozmowy. Jest mi bardzo miło. Z zawodu jestem inżynierem budownictwa. Tytuł uzyskałam po ukończeniu studiów na Politechnice Warszawskiej, na Wydziale Inżynierii Lądowej.

I tak naprawdę Promat jest moją trzecią firmą. Pierwszą pracę podjęłam jeszcze w trakcie studiów, później pracowałam dla marki Ytong w Xelli, a następnie przyszłam do Promatu i tu jestem już ponad 19 lat. Nawet nie wiem, kiedy ten czas zleciał… Może powinnam zacząć od tego, jak rozpoczęłam pracę w Promacie. Słyszałam, że firma jest bardzo ciekawa i fajna, ale jak zobaczyłam te wszystkie zabezpieczenia, rzeczy dla mnie całkowicie nowe, to poczułam się lekko przestraszona.

Bo chociaż jestem inżynierem budownictwa, to jednak zagadnienia zabezpieczeń przeciwpożarowych były dla mnie nowością. Stwierdziłam, że to wszystko będzie dla mnie za trudne, ale powiedziałam sobie: „poszukam pracy po pół roku, bo trzeba te pół roku popracować, żeby wstydu nie było”. I tak z tych 6 miesięcy zrobiło się ponad 19 lat. Co świadczy tylko o tym, że praca w Promacie dostarczała i dostarcza bardzo dużo ciekawych wyzwań, że absolutnie nie jest monotonna i – co ważne – że szukamy nowych rozwiązań. Te kolejne wyzwania stawia nam rynek i konkurencja, dlatego cały czas trzeba być czujnym i szukać nowych rozwiązań, które jednocześnie pozwolą nam się rozwijać. I to jest właśnie niesamowita wartość.

A.M.: Jeśli dobrze pamiętam, pracę w Promacie zaczęłaś w dziale developmentu, w którym byłaś odpowiedzialna za badania i wdrożenie naszych produktów na rynek?

E.M.: Tak. I powiem, że cały czas duża część mojego serca jest związana właśnie z Technical Development. Bo mimo że na początku mnie to przerażało, to później stwierdziłam, że to jest jedna z najciekawszych dziedzin, która mi się bardzo podoba. Takie były moje początki w firmie – w dziale Technical Development. Wtedy to się jeszcze tak nie nazywało, bo wówczas nie byliśmy w stanie nazwać tego, co robiłam, więc byłam Product Managerem.

Tworzenie i współpraca

A zajmowałam się właśnie badaniami, całą certyfikacją, aprobatami i częściowo marketingiem. Ponieważ byliśmy bardzo małym zespołem, więc każdy z nas miał dosyć szeroki zakres obowiązków i robiliśmy wszystko, co trzeba było. Nikt nie pytał, czy to jest mój zakres obowiązków, czy nie. Stanowiliśmy bardzo zgrany zespół, który był całkowicie skoncentrowany na tym, żeby współpracować na jak najwyższym poziomie. Wiedzieliśmy, że razem dążymy do wspólnego celu, to było naprawdę niesamowite doświadczenie. Taki duch był w nas, nadal jest i – mam nadzieję – że nadal będzie przez kolejne lata.

A.M.: A gdy dostałaś ofertę z Promatu, czy wiedziałaś, co to za firma? Kojarzyłaś ją ze studiów czy z pracy?

E.M.: Wiedziałam, że jest coś takiego jak ochrona przeciwpożarowa, klasy odporności ogniowej, więc tak naprawdę dysponowałam bardzo podstawowymi informacjami. Ale wiedziałam też, że jest to bardzo dobra i solidna firma. Dlatego ucieszyłam się, gdy po rozmowie ze Zbyszkiem Męcikiem otrzymałam propozycję przyjścia do Promatu. Tu muszę wspomnieć, że w Xelli zajmowałam się marketingiem, kontaktami z ITB, ale to był trochę inny zakres niż tu. Dla Ytonga większy nacisk był na parametry wytrzymałościowe, termiczne czy akustyczne. W temacie ochrony ppoż, robiliśmy tylko podstawowe badania ścianek, które pozwalały na określenie klasy odporności i to wszystko. To była cała moja wiedza na temat zabezpieczeń przeciwpożarowych.

Nie było takiego szerszego kontekstu, tak jak w Promacie, gdzie globalnie myślimy o zabezpieczeniu całego budynku i bezpiecznej ewakuacji ludzi w trakcie pożaru. Żeby te budynki były bezpieczne, a nawet, jeżeli zdarzy się pożar, to żeby dzięki zabezpieczeniom biernej ochrony przeciwpożarowej można było te budynki szybko naprawić, aby mogły być szybko udostępnione do ponownego użytkowania. Co jest również ważne z ekonomicznego punktu widzenia. Natomiast najważniejszą rzeczą w ochronie ppoż. jest to, że my chronimy życie ludzi – i to jest ta najważniejsza rzecz, która dodaje skrzydeł w codziennej pracy.

Bo wiemy, że robimy coś, co może ocalić komuś życie. A to nakłada na nas dodatkową odpowiedzialność, która nie pozwala robić czegoś byle jak. Jeżeli zrobimy coś nieodpowiedzialnie, to możemy narazić ludzi na niebezpieczeństwo.

A.M.: Bardzo mnie cieszy podejście pracowników naszej firmy – że stawiamy na bezpieczeństwo. Mimo celów, które mamy do zrealizowania jako firma, kierujemy się przede wszystkim zasadą zachowania bezpieczeństwa.

E.M.: Zdecydowanie tak, zgadzam się z Tobą, bezpieczeństwo jest naszym priorytetem.

A.M.: Pracujesz w naszej firmie już niemal 20 lat, dlatego chciałem zapytać, jak z tej perspektywy oceniasz branżę ochrony przeciwpożarowej? Czy przez ten czas nastąpiły w niej jakieś zmiany? Czy przez te lata wzrosła świadomość ludzi na temat biernej ochrony przeciwpożarowej i jak w tej kwestii wypadamy na tle innych państw?

E.M.: Na pewno nie mamy się czego wstydzić. Branża zabezpieczeń ochrony przeciwpożarowej jest dosyć ważna w Polsce. Oczywiście, są kraje, jak na przykład Niemcy czy Francja, gdzie te regulacje prawne – bo wiemy, że jest to związane właśnie z regulacjami – są bardzo wysoko rozwinięte i oni mają bardzo dokładnie opisane, co, jak i gdzie trzeba zabezpieczać.

Nie we wszystkich krajach tak jest, ale generalnie coraz więcej uwagi poświęca się tym sprawom. Potwierdzeniem tego, co powiedziałam, jest choćby obecna dyrektywa europejska, dotycząca wyrobów budowlanych, której jednym z kluczowych elementów jest właśnie kwestia ochrony przeciwpożarowej i bezpieczeństwo ludzi. I każdy z krajów musi się do tego wymagania dostosować. Dlatego powiem, że Polska nie jest może krajem z najwyższym poziomem wymagań, ale co jest bardzo ważne i co wyraźnie widzę dzięki temu, że pracuję na stanowisku Global Product Managera odpowiedzialnego za nasz ducting, wiem, ile my w Polsce zrobiliśmy dla rozwoju tego systemu. I tu chciałabym podkreślić, że nasze rozwiązania są stosowane nie tylko w Polsce, ale także we Włoszech, w Hiszpanii oraz w krajach regionu Europy Środkowo-Wschodniej, co daje nam niewątpliwy powód do dumy.

Warto też wspomnieć, że gdy Polska w 2004 roku wstąpiła do Unii Europejskiej, bardzo szybko zaczęliśmy wprowadzać europejskie normy badawcze, dzięki czemu, razem z Czechami, staliśmy się liderami w tych badaniach.

Właśnie w tym czasie kończyły nam się dopuszczenia do stosowania rozwiązań, które zapożyczaliśmy z rynku niemieckiego. Aby dalej mieć te systemy - wszystko musieliśmy przebadać na zgodność ze wspomnianymi nowymi normami. Staliśmy się liderem, a nawet przegoniliśmy kraje Europy Zachodniej. Bo Niemcy nadal są pomiędzy normami DIN, krajowymi a europejskimi, bo bronią swojego rynku.

Natomiast w innych krajach to różnie bywa, bo czasami są to bardzo stare rozwiązania, tam nadal akceptowane, gdy u nas w Polsce absolutnie niedopuszczalne. Sam wiesz, jak to wygląda, gdy badasz przejścia firestoppingu – wszystko musimy robić zgodnie z normą i pod tym względem wydaje mi się, że naprawdę jesteśmy w europejskiej czołówce.

Inną kwestią jest to, jak jest weryfikowana poprawność wprowadzanych rozwiązań. Tu nadal jest jeszcze dużo do zrobienia, ze szczególnym uwzględnieniem podnoszenia świadomości na temat wagi ochrony przeciwpożarowej. Na rynku istnieją rozwiązania różniące się m.in. cenami i jakością, nie jest dobrze, jeżeli inwestorzy robią wszystko, żeby zredukować do totalnego minimum albo w ogóle zrezygnować z zabezpieczeń przeciwpożarowych. Dlatego wciąż powinniśmy edukować w kwestii zabezpieczeń ppoż.

A.M.: A czy jak patrzysz na branżę w Polsce, na ostatnie lata pracy w Promacie, to widzisz jakieś kroki milowe? Mam tu na myśli różne kwestie. Może był jakiś pożar, który zapamiętałaś i po którym na przykład zmieniła się świadomość ludzi? Czy branża wprowadziła nowe rozwiązanie jakiegoś problemu, którego wcześniej nie było, a który uznałabyś właśnie za przełom?

E.M.: Myślę, że takim krokiem milowym było dla nas wprowadzenie aprobat technicznych i rozpoczęcie badań na szeroką skalę, bo właśnie od 2007 roku zaczęliśmy prowadzić bardzo intensywne badania według norm europejskich. Wtedy też staliśmy się liderem, który wyznaczał kierunki wskazujące, w jaki sposób trzeba rozwijać aprobaty, badania, a konkurencja zaczęła nas bardzo naśladować. Wówczas mieliśmy już bardzo bogatą ofertę rozwiązań, które zostały zbadane i certyfikowane, co z kolei było dodatkowym argumentem dla klientów, którzy widzieli, że to nie my sobie to wymyśliliśmy, ale zostały przebadane przez instytucje zewnętrzne i zweryfikowane przez trzecią, niezależną stronę.

Koniecznie muszę wspomnieć, bo to też jest bardzo ważne, że nasi koledzy robili wtedy bardzo dużo szkoleń, na których promowali te rozwiązania. Promowali te nowe badania i to też budowało tę świadomość dotyczącą ochrony ppoż.

Na pewno taką dużą zmianą na rynku było również wejście części aktywnej zabezpieczeń ochrony przeciwpożarowej. Ona bardzo zmieniła perspektywę naszego całego rynku. Przy czym ona wciąż bardzo szybko się rozwija i moim zdaniem, to jest największa zmiana na tym rynku.

A.M.: Czy w takim razie uważasz, że to właśnie ta część rynku ma największy potencjał na rozwój samej branży ochrony przeciwpożarowej? I czy w takiej sytuacji jest miejsce na innowacje na naszym podwórku, czyli w zakresie pasywnej ochrony przeciwpożarowej?

E.M.: Uważam, że na pewno jest szansa na dalszy rozwój biernej ochrony przeciwpożarowej, ponieważ ona dużo skuteczniej zabezpiecza obiekty. Ma też inne zadania niż aktywna ochrona ppoż., która ma głównie zabezpieczać akcję służb ratowniczych, oraz ma też za zadanie obniżać temperaturę w czasie pożaru, dzięki czemu ogień w mniejszym stopniu oddziałuje na konstrukcję budynku.

Dodatkowo uważam, że choćby w związku z rozwojem sztucznej inteligencji, jest bardzo duży potencjał dla rozwoju aktywnej ochrony ppoż. Należy pamiętać, że ten rozwój jest też mocno związany z krajowymi regulacjami prawnymi. Bo na przykład u nas jest duża otwartość na aktywną ochronę przeciwpożarową i dana jest pewna swoboda. A w niektórych krajach, jak na przykład w Holandii czy w Niemczech, to jest bardziej uregulowana kwestia. Natomiast w krajach Europy Środkowo-Wschodniej nie jest to aż tak dobrze uregulowane, ponieważ dużo jest takich prawnych „furtek”. Chodzi mi o to, że nie są jasno sprecyzowane wymagania, co z kolei pozwala na bardzo szeroką ich interpretację. I jeżeli nie ma tej dodatkowej weryfikacji – a jej praktycznie nie ma – to możemy się spotykać z niezbyt dobrze zaprojektowanymi systemami aktywnymi.

A w przypadku ochrony pasywnej ta część jest dużo bardziej uregulowana. Przepisy są bardziej precyzyjne, dokładnie wiadomo, jakie są wymagania klasy odporności ogniowej. Natomiast w ochronie aktywnej w dużej mierze opieramy się na podejściu zbudowanym na symulacjach. I wszystko zależy od tego, jakie dane wejściowe dobierzemy do danej symulacji, taki będzie efekt końcowy. Na przykład, w niektórych krajach jest jasno sprecyzowane, jakie warunki brzegowe powinny być przyjęte do symulacji, tak u nas, w kraju tego nie ma i myślę, że tu jest jeszcze dużo do zrobienia.

A.M.: Żeby u wszystkich w branży te założenia początkowe były podobne.

E.M.: Tak, dokładnie tak.

A.M.: A wracając jeszcze do twoich wspomnień – czy w ciągu tych lat zapadł Ci w pamięć jakiś ciekawy projekt lub rozwiązanie, nad którym pracowałaś? I czy może wspominasz któryś rok wyjątkowy dla Ciebie na przykład ze względu na wprowadzenie jakiegoś systemu?

E.M.: Jest taki projekt – chodzi o trzystronne przewody – który okazał się dużym, ciekawym wyzwaniem. Tu wraca mój ulubiony temat ductingu, ponieważ przewody wentylacyjne i oddymiające zawsze były dla mnie jednym z najbardziej interesujących rozwiązań, więc jako pierwsi zrobiliśmy badania dużych przewodów. Nikt wcześniej w całym Promacie nie badał ich tak, jak my to zrobiliśmy. Dlatego przygotowanie do badania to była wielka niewiadoma. Zastanawialiśmy się, jak to zrobić, żeby spełnić oczekiwania klientów, bo my wtedy bardzo dużo rozmawialiśmy z naszymi klientami. Pytaliśmy, jakie są ich oczekiwania, co w ich ocenie powinniśmy mieć, żeby być liderem i zwiększyć swoje udziały w rynku.

System PROMADUCT ®-500

No i oczywiście takim pierwszym krokiem było zbadanie dużych wymiarów. A ponieważ nie mieliśmy żadnego doświadczenia, poprosiłam o pomoc kolegów z Europy Zachodniej. Okazało się, że oni też nie mieli takich doświadczeń, więc robiliśmy to trochę w ciemno. Razem z Vildą (Vilem Stanke) - moim kolegą z czeskiego Promatu - robiliśmy te pierwsze badania w Firesie. I pamiętam, jak siedzieliśmy razem jeszcze z Tomkiem Mazankiem i zastanawialiśmy się, co zrobić, żeby duży kanał nam wyszedł, a nie trzeba było robić zabezpieczenia zawiesi. I tak powstał ten słynny „pręt w środku”, może nie zawsze jest łatwy do zastosowania, ale klienci wybrali tę opcję jako najatrakcyjniejszą ze wszystkich potencjalnych i myślę, że wszyscy się już do tego przyzwyczaili.

A.M.: I to pierwsze badanie skończyło się sukcesem?

E.M.: Tak, skończyło się sukcesem, ale trochę przedobrzyliśmy, bo te profile były za mocne. Spojrzeliśmy na wyniki: pierwsze badanie wyszło! Dobra, robimy drugie badanie, i też wyszło. I wtedy mówimy: „O rany, chyba mamy rozwiązanie!”. Zrobiliśmy cały pakiet tych badań na duże przewody. A jak wiesz, to jest pięć badań na każdą klasę, więc to było dziesięć badań i wszystkie nam wyszły.

A.M.: Jeśli dobrze pamiętam, swego czasu jako jedyni byliśmy posiadaczem patentu na te rozwiązania.

E.M.: Tak. I mamy ten patent cały czas. I tu taka ciekawostka – zrobiliśmy też patent na ten pręt w środku, więc jeżeli jakikolwiek konkurent będzie chciał wykorzystać to rozwiązanie, to, niestety, nie będzie mógł. Ale to tylko w Polsce, bo wtedy nie było jeszcze zainteresowania w innych krajach na nasze rozwiązania. Teraz kiedy nasze rozwiązanie jest stosowane w innych krajach, przydałoby się takie rozszerzenie patentu.

Kolejną ciekawą kwestią było zrobienie badań trzystronnych przewodów, a jak wiesz, nasze normy pozwalają badać tylko czterostronne przewody. Na szczęście mamy bardzo dobrą współpracę z ITB, zaczęłam rozmawiać z panem Piotrem Głąbskim i przekonywać, że może warto by było zrobić takie niestandardowe badania. Planowaliśmy, że to rozwiązanie będzie tylko na rynek polski i będzie krajowa aprobata. Więc ITB zaczęło się zastanawiać, jak przygotować program badawczy. Ostatecznie oparliśmy się na istniejących normach dla czterostronnych i zaprogramowaliśmy nasz własny program badawczy. I nie było to proste, bo zanim znalazłam właściwe rozwiązanie na połączenie ze stropem, mieliśmy trzy badania nieudane.

Na początku było zbyt duże odkształcenie tych płyt stropowych, które po prostu wyginały się nieziemsko, nasze kanały przestawały być szczelne i poradzenie sobie z tym było faktycznie dużym wyzwaniem. Na szczęście potem wyszły nam wszystkie te badania.

A.M.: I dziś z powodzeniem kilka innych państw korzysta z tych badań trójstronnych. Nie występują tylko w Polsce, ale widzimy je też na budowach w całej Europie i w ofercie koleżanek i kolegów z Promatu z innych państw.

E.M.: Tak. Powiem ci, że nasze badania dużych kanałów były wykorzystywane we Francji, chociaż to jest trochę inny system. Ale oni, żeby zwiększyć swoje wymiary, sięgnęli po nasze badania.

I dzięki temu, że my byliśmy pierwsi, którzy według norm europejskich wszystko po kolei badali, to potem bardzo dużo krajów korzystało z naszych rozwiązań, z naszych badań. I to też napawa dumą. Że to, co było na początku przeznaczone na polski rynek, dziś jest stosowane w wielu innych krajach.

A.M.: No, jest to na pewno duży powód do dumy. Jeżeli myślisz o jakimś rozwiązaniu dedykowanym na Twój rynek, a potem się okazuje, że jest ono z chęcią używane przez inne państwa. To dowodzi tego, że doceniają Twój wkład i innowacyjność. To na pewno jest jeden z powodów, dla których właśnie w dziale developmentu fajnie się pracuje.

E.M.: Tak, zgadzam się całkowicie.

A.M.: Powoli zbliżamy się do końca naszej rozmowy i chciałem Ci zadać jeszcze dwa pytania, które stawiam wszystkim moim rozmówcom. Pierwsze z nich: czy jesteś w stanie opisać Promat jednym słowem?

E.M.: Tak i będzie to słowo „pasja”.

A.M.: Super. Muszę powiedzieć, że Wasze odpowiedzi na to pytanie są bardzo podobne.

E.M.: Bez pasji ciężko byłoby osiągnąć coś ciekawego, nie mówiąc o sukcesie. A jak jest pasja, to każdy problem, wcześniej czy później, da się rozwiązać. Dlatego pasja jest kluczowa.

A.M.: A czego byś życzyła samemu Promatowi na kolejne 30, a może więcej lat?

E.M.: Właśnie tego, żeby nie stracił tej pasji. I żeby nie stracił ze swojego radaru tego, że zabezpieczamy ludzi i że ich chronimy. Że możemy naprawdę dużo rzeczy zrobić, nie tracąc z pola widzenia naszego głównego celu. Bo to są wartości, które są ważne dla nas jako ludzi. Jeżeli wiemy, że robimy coś dla innych ludzi, wtedy widzimy, że nasza praca ma duży sens i to nam pomaga w codziennym wysiłku.

A.M.: Elu, bardzo dziękuję za rozmowę. Cieszę się, że mogłaś się z nami podzielić swoimi doświadczeniami.

E.M.: Dziękuję bardzo.

Pomoc techniczna Promat 

Jeśli masz pytania dotyczące biernej ochrony przeciwpożarowej, naszych produktów czy ich zastosowania, skontaktuj się z naszym zespołem!

Dokumentacja techniczna

Aprobaty techniczne, broszury produktowe, certyfikaty zgodności, deklaracje właściwości użytkowych czy katalog techniczny - wszystkie niezbędne do realizacji projektów dokumenty w jednym miejscu. 

60 lat doświadczenia

Testowane i certyfikowane rozwiązania

Globalna sieć usług